Transportowy Green Deal

Fot. Freepik

Transport w gospodarce światowej odpowiada za emisję ok. 30% zanieczyszczeń. Oczywiście chodzi o wszystkie rodzaje transportu, w tym morski i lotniczy. Nie da się precyzyjnie ustalić, jaki udział w tych 30% ma transport drogowy, ale zapewne jest on niebagatelny.

Pojazdy drogowe są wciąż udoskonalane i bardziej ekologiczne, ale stały wzrost ich liczby na drogach świata niweczy te wysiłki. A wzrost wynika ze stałego rozwoju światowej produkcji i handlu, których duża część jest przewożona transportem drogowym. Nie na wiele zdają się apele o zahamowanie – jak niżej pokażemy – rozwoju transportu samochodowego i przerzucenie przynajmniej części wożonych za jego pomocą towarów na inne rodzaje transportu, zwłaszcza na kolej. Właściwości transportu drogowego dają mu już z góry olbrzymią przewagę nad innymi jego rodzajami, poza jedynie transportem morskim, który jednak służy niemal wyłącznie do przewozów międzykontynentalnych. Popularne niegdyś przewozy morskie short sea shipping, np. między Polską a Wielką Brytanią, zostały obecnie niemal w 100% zastąpione transportem samochodowym dzięki rozwojowi komunikacji promowej, a także oddaniu do użytku tunelu pod kanałem La Manche, co z perspektywy czasu wydaje się być, w opisywanym kontekście, nie najszczęśliwszym rozwiązaniem.

Przyjrzyjmy się np. unijnej Strategii na rzecz Inteligentnego i Zrównoważonego Rozwoju Transportu i niektórym jej postulatom dotyczącym właśnie ograniczenia ekspansji transportu drogowego na korzyść innych rodzajów transportu, jak chociażby: zmniejszenie emisji zanieczyszczeń o 60% do 2050 r., zmniejszenie o połowę liczby samochodów o napędzie konwencjonalnym w transporcie miejskim do 2030 r. czy przeniesienie 30% wolumenu transportu drogowego na odległość powyżej 300 km na inne środki transportu do 2030 r.

Wydaje się jednak, że rzeczywisty postęp w zakresie ograniczania ekspansji transportu samochodowego oraz przenoszenia części towarów na inne rodzaje transportu jest uzależniony nie od dyrektyw czy postulatów, ale od bodźców administracyjnych. Tylko chyba nakazy i zakazy, aczkolwiek nielubiane i często dyskusyjne, są w stanie zmienić opisaną sytuację (więcej w „Namiarach na Morze i Handel” 9/2024).

PRZEZPiotr Frankowski
ŹRÓDŁONAMIARY Newsletter #276
Poprzedni artykułDuński przetarg na offshore
Następny artykułNamiary na Morze i Handel nr 09/2024