Iran zapowiedział możliwość zamknięcia Cieśniny Ormuz lub zakłócenia żeglugi w tym rejonie, przez który przepływa ponad 20% światowych dostaw ropy. Może to spowodować drastyczny wzrost cen paliw na świecie. Takie mogą być gospodarcze konsekwencje izraelskiego ataku na irańskie obiekty zajmujące się technologią atomową oraz infrastrukturę militarną.
Jednak zdaniem analityków zamknięcie Cieśniny Ormuz lub atak na infrastrukturę energetyczną w regionie powodujący wzrost cen energii zamieni wszystkich sąsiadów w przeciwników i najprawdopodobniej wciągnie do konfliktu wojsko USA. Może to również utrudnić eksport Iranu i dać Izraelczykom i Amerykanom zachętę do atakowania ich infrastruktury energetycznej (rafinerie, rurociągi, terminale eksportowe). Utrata dochodów z eksportu energii szybko wyczerpałaby zasoby Iranu i jego zdolność do walki. Zresztą zaraz po atakach Izraela z 13 czerwca br. wzrosły zarówno ceny ropy, jak i stawki za tankowce.
Jeszcze przed atakiem Izraela większość prognoz rynku ropy zakładała spadek irańskiej produkcji w nadchodzących miesiącach, co doprowadziło do zmniejszenia irańskiego eksportu o ok. 400–500 kb/d (tysięcy baryłek dziennie). Oznacza to, że chińskie rafinerie, które kupują niemal całą irańską ropę, będą musiały poszukać alternatywnych źródeł surowca i mogą spróbować kupić więcej taniej ropy z Rosji lub poszukać alternatywnych baryłek na Bliskim Wschodzie.
Z kolei stawki tankowców wzrosły szczególnie w przypadku VLCC, czyli jednostek, które wożą ropę do i z Zatoki Perskiej. Dalsze podwyżki są możliwe w zależności od tego, jak rozwinie się konflikt. Jednocześnie armatorzy będą coraz bardziej niechętni do wchodzenia na obszary wysokiego ryzyka, takie jak Zatoka Perska. Może to bardzo szybko spowodować jeszcze większy wzrost stawek za tankowce. Obecnie nie znajdujemy się w takim scenariuszu.