Czy w 2024 r. popłynie energia z polskich farm wiatrowych na Bałtyku? Takie zapowiedzi usłyszeliśmy ostatnio z ust Zbigniewa Gryglasa odpowiedzialnego za rozwój polskiej energetyki wiatrowej. Taki termin pojawiał się już w komunikatach poszczególnych operatorów odpowiedzialnych z inwestycje. Potwierdzenie tej daty stanowi sygnał, że na poziomie rządowym istnieje determinacja do realizacji tych założeń. Może ona wynikać z kilku przesłanek. Świadomość, że zmiany w miksie energetycznym w naszej gospodarce są koniecznością, przebiła się do szerszej grupy decydentów. W tej sytuacji czysta energia z Bałtyku jest względnie łatwym sposobem realizacji zmian. W tym znaczeniu, że prace koncepcyjne i przygotowawcze nad farmami trwają od lat. Wprawdzie skala finansowa inwestycji – potrzeby rzędu 100 mld zł – może budzić niepokój o źródła finansowania. Powiedzmy jednak wprost: każda zmiana w energetyce będzie kosztować krocie.

Ale na realizację farm wiatrowych czekają nie tylko ekolodzy. Cały projekt postrzegany jest jako szansa ratunkowa, a potem i rozwojowa, dla tych polskich stoczni, które do tej pory cierpią na braki zamówień i nie mają jasnej wizji rozwoju. Rządowy plan integracji mocy produkcyjnych nie zmienił najważniejszego problemu – poziomu i wartości zamówień. Tych ostatnich po prostu brak. Budowa farm wiatrowych, ale też jednostek do ich obsługi, postrzegana jest jako okazja, być może najważniejsza, dla postawienia na nogi branży stoczniowej. Na realne działania w tej sferze czekają też w portach. Gdynia już obecnie funkcjonuje jako port instalacyjny, czyli centrum nie tylko logistyczne, ale także quasi-przemysłowe. W tym kontekście to szansa nie tylko dla samego portu, ale też Stoczni Wojennej, która miałaby przekazać część swoich terenów na działalność w układzie portu instalacyjnego.

W tej sytuacji potwierdzenie realizacji pierwszych projektów do 2024 r. sprawia, że będzie to jeden z bardziej wyczekiwanych terminów w gospodarce morskiej. Tym bardziej że zlecenia i realne prace np. w stoczniach pojawią się znacznie szybciej. I na to cała branża morska liczy.

PRZEZArtur Kiełbasiński
ŹRÓDŁONamiary na Morze i Handel 17/2020
Poprzedni artykułNamiary na morze i handel nr 19/2020
Następny artykułPlaga kradzieży