Slow steaming wraca do łask

fot. freepik

– Podczas pandemii COVID-19 operatorzy liniowi zwiększyli średnią prędkość żeglugi nawet o 4% ze względu na duży popyt i powszechne przeciążenie portów. Obecnie sytuacja jest zupełnie inna i w I kwartale 2023 r. średnia prędkość żeglugi spadła do 13,8 w., co oznacza spadek o 4,5% rok do roku – stwierdza Niels Rasmussen, analityk BIMCO.

Prognozuje także kolejne spadki prędkości, które do 2025 r. mogą wynieść nawet 10%. Będzie to konsekwencją przepisów środowiskowych Międzynarodowej Organizacji Morskiej, w tym wskaźnika efektywności energetycznej statków (EEXI) i wskaźnika intensywności emisji CO2 (CII).

BIMCO zauważa, że chcąc zachować zgodność z EEXI, niektóre statki musiały zainstalować ograniczenia mocy silnika (EPL), zmniejszające ich prędkość maksymalną. Aby utrzymać bufor między prędkością maksymalną a planową, zapewniając statkom nadrobienie opóźnień w porcie lub z powodu pogody, operatorzy musieli zmniejszyć rozkładowe prędkości i wydłużyć czas podróży. Rozporządzenie dotyczące wskaźnika intensywności emisji CO2 (CII), które IMO oficjalnie wdrożyła na początku 2023 r., oraz ogólne cele ograniczenia emisji mogą również przyczynić się do dalszego zmniejszenia prędkości żeglugi.

BIMCO zauważa również, że niższa średnia prędkość statków może wynikać z poprawy przepustowości portów. W szczytowym momencie wzrostu wolumenu przewoźnicy musieli wykorzystać dodatkową zdolność przewozową, aby poradzić sobie z zaległościami i dużymi opóźnieniami, których statki doświadczały z powodu zatłoczenia portów.

Slow steaming pojawiło się ponad 10 lat temu, w czasie kryzysu finansowego, gdy armatorzy, oszczędzając paliwo, zmniejszyli prędkość żeglugi na głównych trasach aż o 20%.

PRZEZPiotr Frankowski
ŹRÓDŁONAMIARY Newsletter #251
Poprzedni artykułCMA CGM wypływa z Gdyni
Następny artykułEkologia ograniczy żeglugę?